sobota, 30 stycznia 2010

podsumowanie

tydzień bez a zimnej wody zleciał szybko. Za szybko. Od ub tygodnia prawie nie daję insuliny bo cukier sam z siebie leci w dół. Muszę pilnować by nie mieć niedocukrzeń. Dziś pozwoliłam sobie na spagetii bez insuliny tylko na metforminie i cukier po godz 152 po 2- 120 po 3- 120... po czym zrobiłam się wściekle głodna więc wzięłam insulinkę 2 jedn + metforminę i zjadłam kolację... Wrrr wszystko pewno przez nerwy bo młody na zimowisko wyjeżdżał, do tego dziś pan od odśnieżania się kłócił że nasza gminna droga jest prywatną. Jak to określiła sąsiadka pewno potrzebne wsparcie psychiczne w dołożeniu do portfela. Tylko czemu mam płacić za odśnieżenie państwowego 50 metrowego kawałka drogi?
Ech

wtorek, 26 stycznia 2010

poniedziałek

w poniedziałek cukry ładne. Dziś po południu dzieci mają koncert w muzycznej więc jakieś cukierki obowiązkowo zabiorę.

niedziela, 24 stycznia 2010

weeekend ...

weeekend minął nam pod znakiem braku wody i walki z mrozem. Wczoraj gdzieś rurę zamroziło i w efekcie nie mamy zimnej wody. Dobrze że choć ciepła jest. Wczoraj cukry takie sobie bo nerwy przez wodę i mróz.

Dziś się znowu niechcący doprawiłam. Rano na śniadanie tosty z dzemem ( wiem dżem) cukier po godzinie 161. To wziełam insulinę 4 j. Po godzinie cukier 111. Pojechaliśmy na zakupy. Po godzinie od tego pomiaru czuję ewidentnie że coś jest nie tak... Mierzę cukier a tu na glokometrze 40 :O
Szybko wafelek 45. Do tego macdonald (po drodze był a poza wafelkiem nic nie miałam) więc wypiłam trochę coli, zjadłam shake i ciasteczko (obrzydliwe). Czemu tak szybko ten cukier spadł? Już wiem że oprócz wafelka soczek w torebce musi być. I czemu ja kurczę czuję niedocukrzenia dopiero przy 40? Na szczęście detektorem udało mi się złapać tętno po tej akcji, więc mam nadzieję, że maluch ma się dobrze.