piątek, 24 lutego 2012

kołysanka

Gdy kilknaście lat temu (rany jak to brzmi) wychowywałam starsze rodzeństwo jakoś dziwiłam sie innym mamom. Czemu? Ano dziwiłam się w swej naiwności jak to jest że one tak narzekaja że dziecko samo nie chce zasnąć, nie chce spać na spacerkach (tak do roku), że w wieku 1,5 -2 lat w ogóle nie ma mowy o drzemce dziennej, że trzeba usypiac po godzinie leżąc z dzieckiem w pokoju. itp itd.... O święta naiwności... Dopiero teraz przekonałam się jak bardzo byłam naiwna sądząc, że najmłodsze zaprezentuje ten sam model co starsze rodzeństwo... Bo starsze rodzeństwo:
  • zasypiało samo od 6-8 mies życia (ewentualnie wystarczało że mam odśpiewała 1 zwrotke najprostszej kołysanki
  • spało BEZ pobudek 20-6 w SWOIM łóżeczku
  • w dzień spało min 1,5 godzinna przerwę ( a model najstarszy w wieku 2 lat spał łącznie 4,5 godz w dzień w 2 lub 3 turach
A najmłodszy? No dopiszcie sobie negację powyższych punktów  dodatkoworzuca się po łózeczku a próby prnia na jego część łózka kończa się histerią w srodku nocy bo on chce spać między mamą a tatą a nie w swoim łózeczku obok mamy. Pozostaje mieć nadzieję, że w końcu nauczy się samodzielnie zasypiać woląc przytulankę od mamy. A i tak zanim się obejrzę będzie mił lat x i będzie mówił mamo nie dawaj mi publicznie buziaków bo chłopaki sie śmieją. ;-) więc póki mogę wtulam sie w ten mały pachnący łebek z dziką radością korzystając z braku protestów



wtorek, 21 lutego 2012

pociąg czyli

Moje dziecko postanowiło mnie dzis zaskoczyć. Po pierwsze chodzi i ciągle mówi amamam! A dziś mamy nowy dźwięk- tjuu tuuut! (Stas jak robi pociąg? ) i od 3 godzin chodzi i tjutaaaa... Ale ma frajdę. Codziennie mijamy kolejkę WKD czasem tam stoi jakiś pociąg.
No i od wczoraj jest kuku. Ja wiem że to niewiele ale cieszę się bardzo...

poniedziałek, 20 lutego 2012

miałam smędzić ale...

Miałam smędzić, że tłumaczenie HTML młodzieży totalnie nie zainteresowanej to orka na ugorze, że ślisko, że zimno, że mokro, że wyspać bym się w końcu chciała... Zamiast tego napiszę tak:
Dziś po południu przy odbieraniu mój najmłodszy synek przywitał mnie dzikim okrzykiem radości i sam z siebie dał mi buziaka (oj to nieczęsto się zdarza to nie typ przytulaka)... I dla takich chwil warto żyć...
Nieważne że 4 min później wył bo wcale nie miał ochoty wychodzić od niani ;-)