niedziela, 24 stycznia 2010

weeekend ...

weeekend minął nam pod znakiem braku wody i walki z mrozem. Wczoraj gdzieś rurę zamroziło i w efekcie nie mamy zimnej wody. Dobrze że choć ciepła jest. Wczoraj cukry takie sobie bo nerwy przez wodę i mróz.

Dziś się znowu niechcący doprawiłam. Rano na śniadanie tosty z dzemem ( wiem dżem) cukier po godzinie 161. To wziełam insulinę 4 j. Po godzinie cukier 111. Pojechaliśmy na zakupy. Po godzinie od tego pomiaru czuję ewidentnie że coś jest nie tak... Mierzę cukier a tu na glokometrze 40 :O
Szybko wafelek 45. Do tego macdonald (po drodze był a poza wafelkiem nic nie miałam) więc wypiłam trochę coli, zjadłam shake i ciasteczko (obrzydliwe). Czemu tak szybko ten cukier spadł? Już wiem że oprócz wafelka soczek w torebce musi być. I czemu ja kurczę czuję niedocukrzenia dopiero przy 40? Na szczęście detektorem udało mi się złapać tętno po tej akcji, więc mam nadzieję, że maluch ma się dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz