Byliśmy dziś na 1 wizycie w żłobku. Ale od początku...Plan dnia:
Godz 4:07 radosny palec w oku budzi mnie. Mam ochotę posłać wiązankę ale jak tu posłać wiązankę gdy lekko uchylona powieka pokazuje uśmiech od ucha do ucha gulgoczący z radością brrrraaaaeeee? Po czym właściciel tegoż uśmiechu zaczyna z zapałem wdrapywać się na mnie by przeczołgać się, przeraczkować a) w stronę światła (nie Staś nie idź do lampy) b) w stronę taty usilnie naciągającego kołdrę na głowę celem uratowania choć półtorej godziny snu,
Godz 5:00 spacerujemy po salonie - przynajmniej właściciel nie krzyczy odkrywczo eeeeeaaaaaa! zasnął ufff może troszkę pośpimy...
Godz 5:30 mamo wstałem!
Godz 8:00 pakujemy się celem odbycia podróży do żłobka. Ryk przy ubieraniu dla mnie jest codziennością - niestety babcię szokuje.
Godz 8:40 żłobek mamo jakie tu fajne zabawki są! Mamo ?! BUUUUUUUU! Jesteś ? To nie ruszaj się nigdzie.! Nie ubieraj mnieeee - protest song.
Godz 11:00 w domku przecież spałem 30 min w aucie o co chodzi?!
Godz 12:35 śpię... (przespał całe 1,5 godz)
Godz 17:00 spaćććć
Godz 17:30 wyspałem się
Godz 20:20 zasnąłem po kilku porcjach spania, prób usypiania itp czynnościach magicznych...
Padam na buzię... Ciekawe co jutro wymyśli mój synek.. Nie mógłby wstać jak jego rodzeństwo po 10?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz